Rozejście spojenia łonowego w czasie ciąży

Rozejście spojenia łonowego zazwyczaj pojawia się pod koniec ciąży ale nie jest obecne u każdej spodziewającej się dziecka kobiety.  Spowodowane jest rozluźnieniem aparatu więzadłowego – czyli takich specjalnych tasiemek, które utrzymują miednicę w całości. To poluzowanie jest czystą fizjologią, naturalnym procesem dzięki, któremu ciało kobiety stwarza więcej przestrzeni i mniej oporu swojemu dziecku, które ma się wydostać na świat przez kanał rodny – znajdujący się właśnie w obrębie miednicy.

Ból zazwyczaj pojawia się pod koniec ciąży ale bywa, że wcześniej, szczególnie w kolejnych ciążach. Zazwyczaj mija samoistnie po porodzie w ciągu kilki dni ale zdarza się, że daje dolegliwości dłużej. Ból szczególnie jest odczuwalny podczas zmiany pozycji – obracanie się z boku na bok, wstawania, a także w czasie  pozycji asymetrycznych jak stanie na jednej nodze, ubieranie bielizny, wchodzenie po schodach, podnoszenie jednej nogi w górę.

Rozejście spojenia łonowego – ćwiczenia i fizjoterapia

W przypadku rozejścia spojenia łonowego pomocna jest fizjoterapia. Podczas wizyty fizjoterapeuta pokaże jak zmieniać pozycję w sposób bez bólowy, w razie potrzeby zastosuje terapię manualną oraz pokaże wiele ćwiczeń. Bardzo istotne jest wzmocnienie mięśni nóg, odpowiednio dobrane ćwiczenia mięśni brzucha – szczególnie mięsienia poprzecznego oraz trening mięśni dna miednicy. W razie silnego, ciągłego bólu pomocne są także specjalne pasy stabilizacyjne, które zakłada się wokół obręczy miedniczej.Noszenie pasa powoduje, że pacjentki czują się stabilniej i nie odczuwają intensywnie bólu. Jest to jeden ze sposób na szybkie pomniejszenie dolegliwości bólowych.

Więcej na ten temat możecie dowiedzieć się z filmu

Cz. 1

Cz. 2

https://www.youtube.com/watch?v=TKSg8EtjRrY&t=28s

Pierwsza wizyta po porodzie. Dlaczego warto ?

Do fizjoterapeuty uroginekologicznego warto przyjść nie tylko kiedy pojawia się problem. W krajach zachodnich taka wizyta po porodzie jest normą i korzysta z nich większość kobiet.

Warto bo:

  • dowiesz się jak sobie nie zaszkodzić i nie utknąć w „postawie ciążowej”
  • czy możesz wrócić na ćwiczenia a jeśli nie co i jak ćwiczyć
  • jak wspierać swoje ciało w czynnościach dnia codziennego
  • jeśli doświadczasz bólu związanego z porodem np. po nacięciu krocza dostaniesz instruktaż co robić. z blizną
  • dowiesz się jak należy „masować” bliznę po cesarskim cięciu
  • jeśli masz problem z mięśniami dna miednicy – czujesz ich osłabienie, napięcie lub doświadczasz nietrzymania moczu ocenię w jakim są stanie i zalecę odpowiednią fizjoterapię

Podczas wizyty fizjoterapeuta sprawdzi i oceni:

  • Mięśnie brzucha – czy doszło do rozejścia mięśnia prostego brzucha
  • Mięśnie dna miednicy
  • Bliznę zarówno po nacięciu jak i po pęknięciu krocza

Książka dla rodziców o wychowaniu seksualnym

Wydana została książka „Jak rozmawiać z dziećmi o seksualności, czyli wychowanie do pięknej miłości”.
Dedykujemy ją wszystkim rodzicom, którzy mają dzieci od poczęcia do
okresu dojrzewania włącznie. Obejmuje również rodziców adopcyjnych i
rodziców samotnie wychowujących dzieci. Przedstawia ona  praktyczne
wskazówki do rozmów z dziećmi, ale to co jest szczególnie ważne to
przedstawione zostało nauczanie Kościoła Katolickiego w tym temacie.
Książka ma imprimatur i nihil obstat.
Więcej o książce tutaj
https://odnowa.jezuici.pl/sklep/zycie-osobiste-i-rodzinne/1548-jak-rozmawiac-z-dziecmi-o-seksualnosci.html

Strata dziecka nienarodzonego – publikacja

Strata dziecka nienarodzonego

Piotr Guzdek, „Kompendium pastoralne o rodzinnym pogrzebie dziecka martwo urodzonego i towarzyszeniu w żałobie osieroconej rodzinie”

Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka w Krakowie wraz Krajowym Ośrodkiem Duszpasterstwa Rodzin przygotowało „Kompendium pastoralne o rodzinnym pogrzebie dziecka martwo urodzonego i towarzyszeniu w żałobie osieroconej rodzinie”. Adresatami kompendium są przede wszystkim kapłani, rodziny z doświadczające śmierci dziecka nienarodzonego oraz osoby zaangażowane w strukturach duszpasterstwa rodzin.

Dokument określa warunki kościelnego pogrzebu i sposobów jego celebracji, a także chrześcijańskiego przeżywania w rodzinach i wspólnocie parafialnej żałoby. Kompendium oprócz wskazań duszpasterskich dla kapłanów i rodzin zawiera informator pastoralno-liturgiczny, w którym zamieszczono dokumentację niezbędną do wyprawienia pogrzebu dziecku martwo urodzonemu wraz ze szczegółowym omówieniem organizacji pochówku w przypadku, gdy płeć dziecka została ustalona oraz gdy pozostaje niezidentyfikowana.

W informatorze zawarto teksty liturgiczne (rytuał) składające się na trzy możliwe formy sprawowania kościelnego pogrzebu dziecka nieochrzczonego, formularz mszalny, prefacje mszalne o zmarłych, czytania biblijne, psalmy responsoryjne, aklamacje przed Ewangelią, propozycje modlitwy wiernych i pieśni podczas Mszy pogrzebowej, a także propozycje nabożeństw z udziałem rodziców w żałobie, w tym również na Dzień Dziecka Utraconego.

Kompendium wieńczą dwa dokumenty, Międzynarodowej Komisji Teologicznej i Rady Naukowej Konferencji Episkopatu Polski, traktujące o zbawieniu dzieci zmarłych bez chrztu.

Publikacja została wydana nakładem Wydawnictwa Św. Stanisława BM Wstęp napisał bp Wiesław Śmigiel, przewodniczący Rady ds. Rodziny Konferencji Episkopatu Polski. Publikacja jest dostępna w Polskim Stowarzyszeniu Obrońców Życia Człowieka i Krajowym Ośrodku Duszpasterstwa Rodzin.

Zapotrzebowanie na egzemplarze kompendium można zgłaszać na adres: piotr.guzdek@pro-life.pl.

Więcej: https://pro-life.pl/strata-dziecka-nienarodzonego/

Płodność – dar i zadanie – wywiad dla Myśli Praskiej

Artykuł pochodzi ze strony: https://myslpraska.pl/plodnosc-dar-i-zadanie/

Z Ewą Ślizień Kuczapską, lekarzem, specjalistą położnikiem-ginekologiem. Instruktorem metod rozpoznawania płodności, NFP Medical Consultant rozmawiał Łukasz Russa.

Łukasz Russa: W marcu obchodzimy Narodowy Dzień Życia. W walkę o życie najmniejszych istot wpisuje się metoda planowania rodziny, jaką jest naprotechnologia. Proszę powiedzieć coś o niej.
Ewa Ślizień-Kuczapska: Naprotechnologia nie jest metodą planowania rodziny! NaProTechnology jest zastrzeżonym określeniem jednego ze współcześnie prężnie się rozwijającego nurtu w medycynie naprawczej (ang. Restorative Medicine), której działania koncentrują się na odbudowie zaburzonych funkcji organizmu, w tym przypadku w dziedzinie prokreacji. Kojarzenie NaPro (skrót od NaProTechnology) z naturalnym planowaniem rodziny wynika z tego, że jej integralną częścią jest jedna z metod obserwacji cyklu i rozpoznawania płodności – Creighton Model FertilityCare System.
NaProTechnology w swoim założeniu powstała, by służyć zdrowiu prokreacyjnemu kobiety na różnych etapach jej życia, ale znana jest zwłaszcza jako metoda leczenia niepłodności małżeńskiej. NaPro poprzez optymalizację zdrowia obojga małżonków, tj. leczenie przyczynowe zaburzeń płodności, prowadzi do naturalnego poczęcia upragnionego dziecka. Ważnym aspektem tego postępowania jest zalecenie prowadzenie obserwacji cyklu z zastosowaniem modelu Creightona (CrMS), tj. metody rozpoznawania płodności opartej na klasycznej metodzie Billingsów, która została wystandaryzowana, by służyć jako cenne narzędzie diagnostyczne oraz terapeutyczne. Postępowanie opiera się na zintegrowanym, systematycznym i złożonym procesie diagnostycznym obojga partnerów we współpracy z instruktorem modelu Creightona (CrMS), a następnie wdrożeniu właściwej terapii, której postępy mogą być śledzone w oparciu o obserwacje cyklu.
Twórcą Creighton Model FertilityCare System oraz NaProTechnologii jest amerykański lekarz dr Thomas Hilgers, ginekolog położnik, profesor medycyny. W Omaha stworzył Instytut im. Pawła VI dedykowany trosce o zdrowie prokreacyjne, edukacji w zakresie profilaktyki zaburzeń płodności, terapii zaburzeń ginekologicznych u kobiet oraz diagnostyce i leczeniu niepłodności małżeńskiej.
Co do metod planowania rodziny, to od lat znanych jest ich wiele, zaś praktyczne zastosowanie w obecnej dobie znajdują zarówno tzw. metody klasyczne, jak i nowe technologie. Metody klasyczne są oparte na bieżącej obserwacji jednego lub kilku tzw. biomarkerów płodności. Jeśli używany jest pojedynczy wskaźnik np. śluz szyjkowy, stosujemy 1- wskaźnikową metodę rozpoznawania płodności, przykładem może być model Creightona; jeśli kilka równocześnie, tj. pomiar podstawowej temperatury ciała, badanie śluzu szyjkowego i szyjki macicy, to stosujemy metodę wielowskaźnikową rozpoznawania płodności. Polska jest krajem, gdzie mamy fachowo wyszkolonych przedstawicieli-instruktorów uczących zarówno metod 1- wskaźnikowych np. modelu Creighton (www.fccp.pl), jak i wielowskaźnikowych (np. www.iner.pl, www.psnnpr.com, www.lmm.pl).
Ponadto, na rynku są dostępne tzw. nowe technologie, czyli urządzenia oparte o komputerową analizę danych lub o badania stężeń hormonów i ich metabolitów w moczu, pomiary pewnych właściwości fizycznych biomarkerów płodności oraz liczne aplikacje mobilne (np. https://iner.pl/iner-cycle-wersja-mobilna-androida).

ŁR: Czym odróżnia się ta metoda od innych, które mają pomóc w naturalnym planowaniu rodziny?
EŚK: Model Creightona łączy w sobie zastosowanie ściśle medyczne, o którym wspomniałam powyżej, czyli pomoc w diagnostyce i terapii zaburzeń płodności. Jest też efektywną metodą planowania rodziny, o skuteczności w odkładaniu na poziomie 98% w okresie 12 miesięcy stosowania oraz w planowaniu poczęcia na poziome ok. 99% w ciągu pół roku stosowania, co oznacza możliwość skrócenia i przyspieszenie decyzji o podjęciu działań medycznych w sytuacji podejrzenia patologii. Niezwykle ważnym aspektem wszystkich metod rozpoznawania płodności jest dla osób nie będących w związku małżeńskim nauka troski o swoje zdrowie oraz umiejętność zrozumienia mowy ciała, co może służyć działaniom profilaktycznym w dziedzinie zdrowia prokreacyjnego. Zaś w małżeństwie działanie więziotwórcze, pomocne w budowie relacji otwartych na potrzeby drugiej osoby oraz dialog małżeński.

ŁR: Czy są prowadzone statystyki, które pozwalają określić procent niezawodności naprotechnologii?
EŚK: Tak. W przypadku leczenia niepłodności efektywność ta jest wysoka, nawet w przypadku par po 35 rż. z wywiadem obciążonym i po nieudanym zastosowaniu procedur zapłodnienia pozaustrojowego. W zależności od przyczyn jej efektywność może sięgać 80 i więcej procent.

ŁR: Dlaczego w publicznej dyskusji naprotechnologia często ustępuje miejsca in vitro?
EŚK: Chciałabym zwrócić uwagę, że termin NaProTechnologia pojawił się w Polsce ok. 2010 roku, głównie w kontekście leczenia niepłodności. Jak już wspomniałam, po pierwsze jest to przede wszystkim program profilaktyki zaburzeń płodności (ang. fertility care system) oraz jej docenienia (ang. fertility appreciation). W tym znaczeniu niestety prezentacja NaPro została bardzo ograniczona, tymczasem wiemy, że płodność jest integralną częścią zdrowia rozumianego jako dobrostan psychofizyczny oraz, że zaniedbania w tej dziedzinie mogą w przyszłości skutkować poważnymi konsekwencjami. Brak programu profilaktyki zaburzeń zdrowia prokreacyjnego, również w Polsce, składa się na brak promocji rodzicielstwa jako pierwszej kariery dla małżonków i skutkuje m.in. ujemnym przyrostem naturalnym i brakiem zastępowalności pokoleniowej. Drugim zagadnieniem jest wskazywanie na NaPro jako alternatywę dla in vitro, co jest poważnym błędem merytorycznym. U podstaw NaPro jest bowiem przyjazny stosunek do zdrowia i płodności oparty na zaproszeniu do jej zrozumienia i poznania od początku poprzez naukę wybranej metody, w tym przypadku konkretnie metody CrMS. Nie ma mowy o kontroli płodności i traktowaniu jej jako niepożądanej w określonym czasie życia oraz jej tłumieniu np. poprzez antykoncepcję! NaPro nie jest w stanie pomóc małżonkom w przypadku np. braku lub poważnego i trwałego uszkodzenia drożności jajowodów czy stanu po usunięciu macicy lub np. dyzgenezji gonad. Nie wspiera rodzicielstwa osób homoseksualnych. Natomiast znajduje zastosowanie w innych stanach, kiedy z pomocą najnowszej wiedzy lekarskiej oraz przy wsparciu CrMS prowadzi do umożliwienia poczęcia naturalnego. U źródeł jej powstania znajduje się min. dokument Kościoła katolickiego, encyklika ,,Humanae Vitae’’ Pawła VI, w którym bardzo jasno wybrzmiewa postawa szacunku i troski o każde ludzkie życie, wykluczenie antykoncepcji oraz zaproszenie ludzi nauki i lekarzy do pracy na rzecz poznania fizjologii płodności i opierania się w swojej pracy o jej naturalny przebieg, a w przypadku jej patologii terapia z zachowaniem etyki hipokratejskiej .

ŁR: W mediach co jakiś czas przewija się temat in vitro, jak i naprotechnologii. Czy to prawda, że dzięki in vitro przyszło na świat więcej dzieci, niż dzięki naturalnemu planowaniu rodziny?
EŚK: To pytanie jest o tyle zabawne, że myślę, że większość ludzi na świecie poczęło się, jak dotąd głównie, w drodze naturalnej, zaś w drodze in vitro tylko, a może aż, kilka milionów ludzi, pośród 8 miliardów ludzi na świecie.

ŁR: Czy in vitro jest metodą leczenia niepłodności?
EŚK: Zabieg in vitro w wielkim uproszczeniu polega na pobraniu komórek rozrodczych od potencjalnych rodziców lub dawców i ich połączeniu w warunkach laboratoryjnych, hodowli powstałych w ten sposób zarodków przez kilka dni, a następnie podaniu jednego lub dwóch zarodków bezpośrednio do jamy macicy. Pozostałe zarodki nadliczbowe są najczęściej zamrażane. Proces ten całkowicie wyklucza naturalną intymność małżonków i poczęcie dziecka na drodze współżycia naturalnego, jak to ma miejsce w przypadku wyboru terapii NaPro lub innej metody z grupy naprawczej medycyny prokreacyjnej. Podkreślam, nie zmienia to absolutnie odniesienia do dziecka powstałego z procedury zapłodnienia pozaustrojowego, ale zmienia zasadniczo jego status, bowiem może być ono poczęte przy udziale 2,3,4, a nawet piątki osób – dawcy gamet, dawcy mitochondrium, matki-surogatki, rodziców adopcyjnych… W procedurze in vitro dochodzi w drodze selekcji zarodków w stadium przed implantacją do wyboru „najlepiej rokujących” zarodków, co jest równoznaczne ze zniszczeniem reszty istnień ludzkich w embrionalnej fazie życia. W ten sposób istnieje zasadnicza sprzeczność w działaniu obu metod.

ŁR: Jak nauczyć kobietę obserwacji własnego ciała, gdy nie prowadzi regularnego trybu życia?
EŚK: Nieregularny tryb życia nie jest przeciwwskazaniem do podjęcia nauki obserwacji cyklu oraz nie wyklucza możliwości stosowania wybranej metody planowania rodziny i rozpoznawania płodności. Obserwacje są bieżące z dnia na dzień, co daje możliwość wglądu w indywidualny rytm płodności każdej kobiecie oraz komfort świadomości języka ciała (ang. body language).

ŁR: Czy kobiety boją się, że mimo obserwacji poczną dziecko w momencie, gdy nie planują powiększenia rodziny?
EŚK: Przede wszystkim należy podkreślić tu rolę mężczyzny, którego wsparcie, odpowiedzialność oraz zrozumienie rytmu płodności żony pogłębia relację międzyosobową i umożliwia wspólne podejmowanie decyzji co do czasu współżycia. Gdy jestem płodna i nie planuję poczęcia, mój mąż wybiera język afirmacji naszej seksualności poza sferą genitalną tak, aby poczekać na czas relacji intymnej w okresie niepłodności. Tak naprawdę lęk przed nieplanowanym dzieckiem wynika z braku poczucia bezpieczeństwa, wzajemnego zaufania i braku dialogu w związku. Jeśli małżonkowie nie od początku swej drogi wybrali życie z płodnością, trudniej im później zachować wstrzemięźliwość oraz podjąć trud codziennej obserwacji cyklu i żyć wspólnie bez wzajemnych pretensji… Model Creightona wypracował ciekawe narzędzie wspierające małżonków w ich wspólnej drodze, jest to tzw. index SPICE, który jest akronimem angielskich słów: Spiritual (pol. duchowy), Physical (pol. fizyczny), Intellectual (pol. intelektualny), Communicative (pol. komunikacyjny) oraz Emotional (pol. emocyjny) i symbolizuje swego rodzaju strategię kształtowania relacji małżeńskiej we wszystkich kluczowych sferach wzajemnych odniesień pomiędzy nimi.

ŁR: Czy każda kobieta/para, która boryka się z problemem niepłodności może poddać się naturalnemu planowaniu rodziny stosując naprotechnologię?
EŚK: Jak już wyjaśniałam, NaPro nie jest naturalnym planowaniem rodziny! Tak, małżonkowie borykający się z problemami z płodnością mogą skorzystać z poradnictwa w zakresie przyczynowego leczenia niepłodności wybierając NaProTechnology.

ŁR: Jak społeczeństwo uświadamiać w kwestii naprotechnologii?
EŚK: Przede wszystkim poprzez rzetelne informacje, czym jest, a czym nie jest NaPro. Część społeczeństwa oraz środowisk medycznych neguje wartość tej dziedziny wiedzy, bowiem dostrzega w nim elementy ideologizacji religijnej. Jednak warto podkreślić, że chociaż NaProTechnology została zainspirowana nauką Kościoła katolickiego w dziedzinie prokreacji, to jednak nie stoi to w sprzeczności z uczciwym i fachowym leczeniem, a lekarzy i instruktorów modelu Creightona oraz innych metod rozpoznawania płodności cechuje szczególny szacunek do każdego człowieka bez względu na wiek, płeć czy pochodzenie. Negacja aborcji, eutanazji, antykoncepcji czy in vitro jako metod godzących w podstawowe prawo człowieka do życia i godnej śmierci wynika po części ze składanej lekarskiej przysięgi lekarskiej, wyboru humanizmu w życiu i medycynie oraz własnych doświadczeń dotyczących tragicznych nieraz konsekwencji dokonanych przez naszych pacjentów wyborów dróg , które tylko doraźnie wydają się optymalne…

ŁR: Czy naprotechnologia może być antidotum na współczesny pęd społeczeństwa za przyjemnością, gdy człowieka traktuje się często przedmiotowo?
EŚK: Pewnym antidotum jest miłość. Ona tłumaczy wszystkie współczesne zawirowania, wskazuje kierunek i cel. Tylko do nas należy wybór drogi, na skróty czy przez wertepy i bezdroża… Gdy chodzi o pęd za przyjemnością to wybór afirmacji czystej seksualności jest miejscem dla szacunku do własnego ciała i podjęcia wysiłku, by żyć w zgodzie z nim i otaczającym świtem. Znany i wybitny polski lekarz położnik ginekolog Włodzimierz Fijałkowski mówił o tzw. ekologii prokreacji.

ŁR: Troszkę odbiegając od tematu… Jak Pani reaguje w sytuacji, gdy do gabinetu przychodzi pacjentka/para ze słowami „Pani doktor spodziewamy się dziecka, którego nie planowaliśmy. Chcemy się pozbyć problemu przez usunięcie go…”. Czy jest jakiś schemat działania w takiej sytuacji? Jakie podejmuje Pani kroki?
EŚK: Przede wszystkim staram się rozmawiać z kobietą lub parą, zapewnić o własnym wsparciu oraz, jeśli to możliwe, pokazać cud życia na monitorze USG lub w Internecie. Według mnie należy tu włożyć sporo delikatnej perswazji i pozytywnej energii, starać się podtrzymywać kontakt i być cierpliwym. Jeśli kobieta lub para dostrzeże uczciwe i serdeczne wsparcie i pomoc w tej trudnej dla nich na dziś sytuacji zwykle zmienia zdanie.

ŁR: Jak by Pani zachęciła osoby borykające się z problemem bezpłodności do skorzystania z naprotechnologii?
EŚK: Warto wspólnie z mężem szukać przyczyn problemów z płodnością, podjąć kolejny wysiłek wspólnego zaangażowania się w poznanie języka ciała, nie oskarżać się wzajemnie, ale wejść w dialog, sięgnąć po pomoc zespołu specjalistów, by sprostać wyzwaniom. Czasem zakończyć proces leczenia decyzją o rodzicielstwie serca, czyli adopcji. Jednak na pewno ważne jest odpowiedzieć sobie na pytanie ,,co dla mnie jest najważniejsze w życiu i w naszym małżeństwie?’’.
ŁR: Dziękuję za rozmowę.

Nietrzymanie moczu da się poskromić

To wstydliwy, lecz bardzo rozpowszechniony problem. Dowiedz się jak można zdusić ten kłopot w zarodku, zanim odbierze Ci komfort życia.

Nietrzymanie moczu to nie tylko problem małych dzieci i panów z przerostem prostaty. Eksperci szacują, że problem ten dotyka nawet 25-55 proc. kobiet, w zależności od grupy wiekowej. A dane te mogą być zaniżone, ponieważ wiele kobiet ignoruje objawy i nie zgłasza się z nimi do lekarza, co może wynikać ze wstydu przed rozmową, a także z traktowania nietrzymania moczu jako naturalnego objawu związanego ze starzeniem się organizmu.

To wielki błąd! Lekceważenie nietrzymania moczu, zwłaszcza gdy jest jeszcze w początkowej fazie, może stopniowo doprowadzić do poważnych zmian fizjologicznych, które będą wymagały leczenia farmakologicznego, a nawet operacyjnego. O utracie komfortu życia nie wspominając.

Tymczasem, z nietrzymaniem moczu nie tylko można skutecznie walczyć, ale też skutecznie mu zapobiegać.

Jak rozpoznać nietrzymanie moczu?

Ta przykra dolegliwość może objawiać się na wiele sposobów, w tym także nieoczywistych.

– Nietrzymanie moczu zwykle rozwija się powoli. Sygnałem ostrzegawczym może być niewielkie, okazjonalne ulewanie moczu, np. kilka kropel przy silnym kaszlu lub częstsza potrzeba odwiedzania toalety nawet wtedy, gdy pęcherz nie jest do końca wypełniony. W takich przypadkach najlepiej od razu zasięgnąć porady specjalisty, aby nie dopuścić do pogorszenia objawów i wyleczyć je na wczesnym etapie – mówi Piotr Stec, lekarz, ginekolog-położnik, członek Królewskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników w Londynie (MRCOG), specjalizujący się w uroginekologii (leczeniu nietrzymania moczu i obniżenia narządów miednicy).

Objawy różnią się w zależności od rodzaju, jak i stopnia zaawansowania choroby.

Generalnie, fachowcy wyróżniają trzy główne typy nietrzymania moczu:

  • DietaNiewydolność nerek a dietaWysiłkowe (gdy dochodzi do niego przy wzmożonym wysiłku fizycznym, zwłaszcza w efekcie nagłego i silnego napięcia powłok brzusznych)
  • Naglące (gdy występuje wskutek pojawienia się odczucia nagłego parcia na cewkę moczową i pęcherz moczowy, czyli trudnej do opanowania chęci oddania moczu)
  • Z przepełnienia (wskutek faktycznego przepełnienia pęcherza moczowego).

Jakie są przyczyny nietrzymania moczu?

Gdy spojrzy się jeszcze głębiej, na fizjologiczne przyczyny i mechanizmy nietrzymania moczu, okazuje się, że najczęściej sprowadza się ono do dwóch powodów.

– W niektórych przypadkach nietrzymanie moczu jest spowodowane nadreaktywnością pęcherza moczowego, czego skutkiem jest nagłe parcie na pęcherz i częste oddawanie moczu (naglące nietrzymanie moczu). W innych wynika z osłabienia mięśni dna miednicy, powodując nietrzymanie moczu przy kaszlu, kichaniu, śmiechu czy aktywności fizycznej (wysiłkowe nietrzymanie moczu). Wymienione objawy mogą także występować równocześnie, wtedy mówimy o nietrzymaniu moczu o typie mieszanym – wyjaśnia doktor Piotr Stec.

Warto dodać, że u młodych kobiet wysiłkowe nietrzymanie moczu może wystąpić bezpośrednio po porodzie, ale w tej grupie zwykle ustępuje ono samoistnie z czasem lub po fizjoterapii.

Drugim okresem w życiu kobiet, kiedy następuje wzrost częstości występowania nietrzymania moczu jest okres po menopauzie.

– Wtedy na uszkodzenia mechanizmu zwieraczowego nakładają się zmiany hormonalne prowadząc do pogorszenia objawów wysiłkowego nietrzymania moczu i do częstszego występowania nadreaktywności pęcherza moczowego – tłumaczy Piotr Stec.

Ekspert dodaje, że w zdecydowanej większości przypadków nietrzymanie moczu jest problemem izolowanym (niezwiązanym z innymi chorobami), ale oczywiście może być też manifestacją innych schorzeń, np. mięśniaków macicy uciskających na pęcherz lub stwardnienia rozsianego powodującego nadreaktywność pęcherza moczowego.

Jak zapobiegać nietrzymaniu moczu?

Dobra wiadomość jest taka, że znacznej części przypadków nietrzymania moczu można zapobiec lub też wyeliminować je na wczesnym etapie rozwoju choroby. Jak?

Po pierwsze: dbać o mięśnie dna miednicy

W tym celu należy uwzględnić je w codziennych ćwiczeniach. W zależności od przyczyny (mięśnie nadmiernie napięte lub zbyt osłabione) zalecony będzie odpowiedni trening (relaksacja lub wzmacnianie). Po dokładne wskazówki należy udać się do fizjoterapeuty, ponieważ nieprawidłowe wykonywanie ćwiczeń może wyrządzić więcej szkody niż korzyści.

Ciąża i połóg – czas na ćwiczenia!

– Najlepiej zacząć ćwiczyć mięśnie dna miednicy zanim zostaną w jakiś sposób uszkodzone, np. w wyniku porodu. Ćwiczenia mięśni dna miednicy prowadzone w ciąży mogą zapobiec występowaniu problemu z nietrzymaniem moczu nie tylko bezpośrednio po urodzeniu dziecka. Będą miały też korzystny wpływ na kondycję tych mięśni przez resztę życia – zachęca Piotr Stec.

Po drugie: wyeliminować czynniki niekorzystnie wpływające na dno miednicy.

– Przestać palić lub nie zaczynać flirtu z nałogiem, bo w ten sposób zmniejszamy ryzyko przewlekłego kaszlu;

– Stale stosować prawidłową dietę, która pomoże znormalizować wagę ciała i uniknąć przewlekłych zaparć.

– Wskazana jest zbilansowana dieta bogata w błonnik (zawierająca duże ilości warzyw i owoców oraz produktów mącznych z pełnego przemiału). Dla wspierania odbudowy struktur łącznotkankowych (kresa biała, więzadła), które składają się z włókien kolagenu i elastyny, ważne jest przyjmowanie składników bogatych w witaminy C i A oraz cynk, a także spożywanie mięsnych wywarów i galaretek – radzi mgr Agata Skoworodko, certyfikowana fizjoterapeutka uroginekologiczna z warszawskiej Fizjokliniki.

Po trzecie: przyjmować prawidłową ilość płynów o odpowiedniej jakości – czyli m.in. zrezygnować z płynów gazowanych i ograniczyć kofeinę.

Po czwarte: zadbać o prawidłową postawę ciała podczas wykonywania wielu codziennych czynności.

– Na przykład, podnosić ciężkie przedmioty powinniśmy na wydechu, w celu zmniejszenia ciśnienia śródbrzusznego. W przypadku osób z problemem nietrzymania moczu ważna jest też nauka prawidłowego wstawania z łóżka, kichania i kaszlu. Na przykład, prawidłowe wstawanie z łóżka odbywa się przez bok, w celu zminimalizowania ciśnienia w brzuchu. Niewskazane jest zrywanie się z łóżka jak scyzoryk. Z kolei w czasie kaszlu lub kichania powinno się obrócić głowę w którąś ze stron, tak aby strumień powietrza nie szedł bezpośrednio na brzuch lub na narządy miednicy mniejszej – podpowiada Agata Skoworodko.

Po piąte: podczas oddawania moczu i defekacji przyjąć prawidłową postawę, o czym szerzej dowiesz się z części poniżej.

Sztuka świadomego sikania

Fachowcy oddawanie moczu nazywają mikcją.

– W trakcie tej czynności należy trzymać plecy prosto. Nie powinno się siedzieć w zgięciu, ponieważ wpływa to negatywnie na pozycję pęcherza. Ponadto, należy oddawać mocz bez parcia, co niestety bardzo często się zdarza. Kolejna zasada: nie sikajmy na zapas. Zazwyczaj jesteśmy tego uczeni od dziecka. Ale nie powinno się tak robić, bo pęcherz wówczas nie wypełnia się do prawidłowych wartości, a dodatkowo przez sikanie małymi porcjami moczu zazwyczaj sika się stosując parcie – radzi Agata Skoworodko.

Kolejną zasadą zdrowego sikania jest nieprzetrzymywanie moczu.

– To kolejne niekorzystne zjawisko, które dotyczy ciężko zapracowanych osób, nie mających czasu na pójście do toalety. Przetrzymywanie moczu nadmiernie rozciąga ściany pęcherza. Może się przy tym wydarzyć coś co nazywa się nietrzymanie z przepełnienia. Jest jeszcze jedno ważne zalecenie: nie wolno powstrzymywać strumienia moczu podczas mikcji – dodaje Agata Skoworodko.

Dodatkowo przetrzymywanie moczu sprzyja powstawaniu infekcji dolnych dróg moczowych.

Nie wolno też powstrzymywać moczu podczas mikcji

Na tym jednak nie koniec. W kontekście nietrzymania moczu bardzo ważne jest przyjęcie optymalnej z fizjologicznego punktu widzenia defekacji.

Chodzi m.in. o to, żeby w miarę możliwości, podczas siedzenia na toalecie mieć nogi lekko uniesione w górę, np. dzięki podłożeniu pod nie jakiejś podkładki. Uzyskane w ten sposób zgięcie nóg (podobne do tego jakie pojawia się przy defekacji na łonie natury) rozluźnia nasz mięsień łonowo-odbytniczy, dzięki czemu wypróżnianie się jest łatwiejsze. Jest to korzystne nie tylko w walce z nietrzymaniem moczu (dzięki temu, że minimalizuje się parcie), ale też np. z hemoroidami i zaparciami.

Kto odniesie szczególnie duże korzyści z działań profilaktycznych?

Niepłodność da się leczyć

Przede wszystkim kobiety:

  • z obniżeniem narządów miednicy mniejszej
  • w ciąży i po ciąży
  • wykonujące ciężką pracę fizyczną
  • otyłe (otyłość to jeden z czynników zwiększających ryzyko wystąpienia nietrzymania moczu)
  • z przewlekłym kaszlem (kolejny czynnik ryzyka)
  • z rozejściem mięśni prostego brzucha
  • w okresie menopauzalnym
  • przygotowujących się do operacji i po operacji
  • zmagające się z nietrzymaniem moczu.

Wiktor Szczepaniak (www.zdrowie.pap.pl)

Nietrzymanie moczu: jak sobie radzić?

U osób zmagających się z problemem nietrzymania moczu często stosowana jest farmakoterapia, rzadziej zabieg operacyjny, ale w większości przypadków odpowiednio dobrane ćwiczenia potrafią zdziałać cuda.

– Zarówno w przypadku wysiłkowego nietrzymania moczu, jak i u osób z zespołem pęcherza nadreaktywnego istotnym elementem leczenia jest fizjoterapia mięśni dna miednicy, najlepiej pod kontrolą wykwalifikowanego specjalisty. Efektywność fizjoterapii poparta jest wieloma badaniami naukowymi, a odczuwalne wzmocnienie mięśni uzyskuje się po 3-6 miesiącach regularnych ćwiczeń – zachęca Piotr Stec, ginekolog i położnik, specjalizujący się w uroginekologii (leczeniu nietrzymania moczu i obniżenia narządów miednicy).

Na czym polega fizjoterapia przy nietrzymaniu moczu?

Stosowny trening zaczyna się od nauki, gdzie zlokalizowane są mięśnie dna miednicy i za co odpowiadają.

– Tutaj bardzo pomocne są ćwiczenia świadomościowe, dzięki którym osoba ćwicząca doświadcza, gdzie faktycznie znajdują się wspomniane mięśnie i zaczyna je odczuwać. Trening jest zawsze ustalany indywidualnie, w zależności od kondycji mięśni danego pacjenta. W zależności od przypadku podejmuje się decyzję czy potrzebny jest trening bardziej w kierunku wzmacniania czy rozluźniania. Istnieją sytuacje, kiedy mięśnie są tak napięte, że stają się niefunkcjonalne – mówi mgr Agata Skoworodko, certyfikowana fizjoterapeutka uroginekologiczna z warszawskiej Fizjokliniki.

Nietrzymanie moczu da się poskromić

Warto dodać, że stosowanie ćwiczeń na własną rękę, bez konsultacji z fachowcem, to bardzo kiepski pomysł, bo niewłaściwie dobrane lub wykonywane ćwiczenia mogą przynieść więcej szkody niż pożytku.

– Na przykład treningi, które są zalecane na tzw. mięśnie Kegla są bardzo niespecyficzne i mogą pogłębić problem zamiast pomóc. Dodatkowo, w świadomości społecznej wciąż pokutuje pewien szkodliwy mit, o tym, że zaleca się powstrzymywać strumień moczu podczas mikcji (fachowe określenie na oddawanie moczu). Tego absolutnie powinno się unikać – ostrzega Agata Skoworodko.

Niestety, w polskich realiach taka rehabilitacja jest „luksusem”, jako że nie jest finansowana przez państwo (brak refundacji z NFZ).

Trzeba przełamać lęk i wstyd

Kluczowa w sprawie nietrzymania moczu jest więc świadomość problemu i profilaktyka.

– Mówienie o nietrzymaniu moczu wciąż jest społecznym tabu. Albo się o tym nie mówi, albo powiela mylne opinie typu: moja babcia też tak miała, po ciąży to normalne, dopiero popuszczenie paru kropli moczu na crossficie świadczy, że dałaś z siebie wszystko. A tak naprawdę, w wyniku nietrzymania moczu dramatycznie spada jakość życia i zawsze jest to jakaś patologia. Brak edukacji na ten temat przyczynia się do tego, że kobiety wolą się operować niż działać zachowawczo – ocenia Agata Skoworodko.

Nie tylko kobiecy problem

Panowie – do marszu (po zdrowie prostaty) – start!

Choć liczba mężczyzn cierpiących na tę przypadłość jest znacznie mniejsza niż kobiet, to warto wspomnieć, że są w tej grupie zarówno mężczyźni młodzi, jak i starsi.

– Wśród starszych dominują pacjenci po prostatektomii (usunięcie gruczołu stercza). Taki pacjent po zabiegu zostaje wypisany do domu z pisemną informacją na temat mięśni dna miednicy oraz z zestawem ćwiczeń. Niestety rzeczywistość jest taka, że po pierwsze pacjent nie wie co to są za mięśnie, a po drugie z uwagi na zabieg, zmienione czucie i percepcję przez ból, często wykonuje te ćwiczenia nieprawidłowo – mówi Agata Skoworodko.

Ciąża pozamaciczna – przyczyny, objawy, leczenie

Dwie kreski na teście ciążowym nie zawsze oznaczają szczęśliwy finał. Gdy zarodek zagnieżdża się w innym miejscu niż jama macicy, ciąża nie ma szans zakończyć się szczęśliwie. Na czym polega ciąża pozamaciczna, tłumaczy ginekolog-położnik, dr Grzegorz Południewski.

Statystyki mówią, że 1-2 procent ciąż to ciąże pozamaciczne, inaczej ciąże ektopowe. To znaczy, że zarodek zamiast zagnieździć się w jamie macicy, zagnieżdża się w jajowodzie, jajniku albo w szyjce macicy, a nawet na powierzchni jelita albo w bliźnie po cesarskim cięciu. Dlaczego się tak dzieje?

Ciąża pozamaciczna – przyczyny

Jajo płodowe powstałe w jajowodzie z połączenia komórki jajowej z plemnikiem powinno w ciągu kilkudziesięciu godzin przemieścić się do jamy macicy i tam zagnieździć się w wyściełającej je błonie śluzowej. Niestety, nie zawsze tak się dzieje.

Gdy dzieląca się zapłodniona komórka jajowa napotyka na przeszkodę w jajowodzie, zatrzymuje się tam, wszczepia w jego ścianę i zaczyna rozwijać. Trofoblast, czyli wierzchnia warstwa jaja płodowego, z którego powstanie łożysko, wydziela enzymy, które ułatwiają zagnieżdżenie, niestety nie tylko tam, gdzie jest jego miejsce.

Uszkodzenia i zrosty w jajowodach

– Ryzyko implantacji zarodka poza jamą macicy zwiększają uszkodzenia i zrosty w jajowodach spowodowane na przykład przebytymi stanami zapalnymi – tłumaczy ginekolog-położnik, dr Grzegorz Południewski.

Bywa tak, nawet gdy ciąża jest efektem zapłodnienia pozaustrojowego, a zarodek podany do jamy macicy. Niektóre badania wskazują, że zdarza się ona statystycznie częściej u kobiet palących, ponieważ palenie upośledza funkcjonowanie rzęsek obecnych wewnątrz jajowodu, odpowiedzialnych za przemieszczanie się zapłodnionej komórki jajowej. Utknięciu jaja płodowego w jajowodzie sprzyja także endometrioza, w jajowodzie lub w otrzewnej miednicy mniejszej.

Ucisk na jajowód

Przyczyną niedrożności może być również ucisk z zewnątrz na jajowód, np. wywołany przez sąsiadujący z nim mięśniak czy guz.

Ale bywa i tak, że ciąża pozamaciczna jest po prostu dziełem przypadku. W grupie zwiększonego ryzyka wystąpienia ciąży pozamacicznej są kobiety, które mają już taką ciążę za sobą. Dlatego ważne jest, aby w kolejnej ciąży jak najszybciej zgłosiły się do ginekologa i upewniły, czy zarodek rozwija się we właściwym miejscu, czyli w jamie macicy.

Ciąża pozamaciczna – objawy

Wczesne objawy ciąży pozamacicznej są łudząco podobne do ciąży prawidłowej. Mogą pojawić się:

  • nudności i wymioty
  • bóle głowy
  • ból w dolnej części pleców
  • uczucie zmęczenia

Wynik testu ciążowego jest dodatni, co sugeruje, że nie dzieje się nic niepokojącego. – O tym, że ciąża jest ciążą pozamaciczną, może świadczyć pobolewanie po jednej stronie brzucha, plamienie albo po prostu gorsze samopoczucie, ale są to objawy niespecyficzne – wyjaśnia dr Południewski. W takiej sytuacji trzeba jak najszybciej zrobić USG.

Wyraźne objawy ciąży pozamacicznej pojawiają się dopiero na jej późniejszym etapie, kiedy powiększający się zarodek powoduje pęknięcie jajowodu czy dużego naczynia krwionośnego.

Krwotok wewnętrzny będący tego następstwem może stanowić zagrożenie życia. O tym, że do niego doszło, świadczą takie objawy jak:

  • nagły, bardzo silny ból brzucha
  • zasłabnięcie
  • spadek ciśnienia
  • przyspieszenie tętna

Takie objawy powinny skłaniać do niezwłocznego wezwania pogotowia ratunkowego.

– Jeśli test ciążowy jest dodatni, ale ginekolog nie stwierdzi obecności zarodka w jamie macicy, pojawia się podejrzenie, że ciąża jest ciążą pozamaciczną. Badanie USG jamy brzusznej i miednicy nie zawsze pozwala zlokalizować zarodek poza macicą. Wówczas czynnikiem wskazującym, że mamy do czynienia z ciążą pozamaciczną, jest obecność płynu w jamie otrzewnej oraz powtórzone kilkakrotnie w odstępie 48 godzin oznaczenie we krwi pacjentki stężenia hCG, czyli gonadotropiny kosmówkowej – tłumaczy dr Południewski.

To białko produkowane przez rozwijające się łożysko. W prawidłowej ciąży poziom hCG systematycznie rośnie – podwaja się co 48 godzin. Jeśli rośnie w nieprawidłowym tempie lub jego poziom nie jest adekwatny do wieku ciąży, należy podejrzewać ciążę pozamaciczną.

Ciąża pozamaciczna – leczenie

Ciąża ektopowa nie ma szans zakończyć się urodzeniem dziecka, a ponieważ powiększający się płód stanowi rosnące zagrożenie dla zdrowia matki, trzeba ją jak najszybciej zakończyć. Im wcześniej się to stanie, tym mniejsze ryzyko wystąpienia poważnych powikłań u ciężarnej. Warto dodać, że w krajach ubogich, gdzie nie ma powszechnego dostępu do USG, właśnie ciąże pozamaciczne są jedną z głównych przyczyn zgonów ciężarnych.

Leczenie farmakologiczne

– Stwierdzenie ciąży pozamacicznej do 6-7 tygodnia od ostatniej miesiączki pozwala na jej farmakologiczne zakończenie i uniknięcie interwencji chirurgicznej – mówi dr Południewski. Pacjentka w warunkach szpitalnych dostaje lek, który hamuje rozwój trofoblastu. Wykrycie ciąży ektopowej na późniejszym etapie wiąże się z koniecznością jej usunięcia podczas zabiegu laparoskopowego lub operacji.

Laparoskopia lub operacja

Choć laparoskopia jest zabiegiem małoinwazyjnym i w porównaniu z operacją brzuszną generuje znacznie mniej powikłań, to nie zawsze udaje się ją przeprowadzić. Może zaistnieć konieczność otwarcia brzucha, gdy dojdzie do krwotoku wewnętrznego, ciąża umiejscowi się w jajniku lub jelitach i nie da się jej precyzyjnie usunąć metodą laparoskopową.

– W przypadku bardziej zaawansowanej ciąży pozamacicznej czasem zachodzi konieczność usunięcia jajowodu lub jajnika – tłumaczy ginekolog. To wiąże się z upośledzeniem płodności i zmniejszeniem prawdopodobieństwa zajścia w kolejną ciążę.

– Po usunięciu ciąży pozamacicznej bardzo ważne jest monitorowanie stężenia poziomu hCG, aż do momentu, gdy jego stężenie obniży się do zera – mówi dr Południewski. To dowód na to, że tkanki płodowe zostały doszczętnie usunięte. To bardzo istotne, bo resztki trofoblastu potrafią zachowywać się w organizmie bardzo agresywnie. Zdarza się, że przeobrażają się w tzw. zaśniad groniasty, który może dać początek nowotworowi.

Ciąża pozamaciczna – i co dalej?

Konieczność usunięcia ciąży pozamacicznej to traumatyczne przeżycie dla kobiety, która zdążyła się już oswoić z myślą, że wkrótce zostanie matką. – Pacjentki pytają często, czy naprawdę nie da się w żaden sposób uratować takiej ciąży – przyznaje dr Południewski. Niestety, nie jesteśmy w stanie przenieść zarodka z jajowodu do macicy i sprawić, by tam się rozwijał. To fizycznie niemożliwe.

Na szczęście jedna ciąża pozamaciczna nie przesądza o tym, że następna też taka będzie. – Mam wiele pacjentek, które mają za sobą ciążę pozamaciczną, po której urodziły zdrowe dzieci – uspokaja dr Południewski. Radzi jednak wstrzymać się ze staraniami o dziecko przez trzy miesiące. To czas potrzebny na wyciszenie burzy hormonalnej wywołanej przez ciążę pozamaciczną.